W idealnym świecie każdy byłby produktywny od rana do wieczora. W rzeczywistości mamy dużo szczęścia, jeśli choć jedno zadanie uda nam się wykonać bez przerw powodowanych przez dziecko, współpracownika, buszowanie w internecie czy grę w sapera. Istnieje coś takiego jak „złota godzina” – 60 minut pełnego skupienia i wydajności, każdego dnia. Może i brzmi to zbyt pięknie, żeby było prawdziwe, ale jednak działa.
Przez tydzień wstawaj co najmniej godzinę wcześniej niż zwykle i wykonuj wcześniej zaplanowane zadania. Przez ten tydzień obserwuj, kiedy tryskasz energią, a kiedy czujesz największe zmęczenie. Po siedmiu dniach wypracujesz schemat działania, a przedział czasu, w którym masz najwięcej chęci do działania, to właśnie Twoja „złota godzina”. Idąc dalej, zrezygnuj w tym czasie ze wszelkich rozrywek, nie odbieraj telefonu, nie sprawdzaj poczty. Skoncentruj się na zadaniach, które masz do wykonania.
A co, jeśli „złota godzina” przypada między 5 a 6 rano? Lepiej wypić kawę i wykorzystać tę godzinę, niż zrezygnować z niej w ogóle. Zawsze pozostaje też możliwość popołudniowej drzemki.